Wprowadzenie do modlitwy na 12 Niedzielę zwykłą, 25 czerwca

Tekst: Jr 20, 10-13 oraz Mt 10, 26-33

Prośba: o głębokie zaufanie Bogu, który nigdy nie wypuszcza Cię ze swojej ręki.

1.   Oba teksty mówią o lęku, jaki może się w nas urodzić, kiedy spotka nas coś złego od człowieka. Jeremiasz wręcz mówi o trwodze i wypatrywania upadku, o zemście na człowieku, który całą swoją nadzieję pokłada w Bogu. W ewangelii Jezus również mówi o tym, byśmy nie bali się ludzi. Wiemy, że nie jest to takie łatwe. Czasem bardzo drżymy o to, co się z nami stanie, jak nas potraktują i dlaczego musimy tyle cierpieć od innych. Czasem wiemy dlaczego, a czasem jest to jakąś tajemnicą, trudno zrozumiałą dla nas. Jednak wezwanie jest do tego, byśmy się nie bali, byśmy nie ulegali strachowi, który sprawia, że się kurczymy w sobie i zaczynamy uciekać. A kiedy nie uciekamy, to możemy być podobni do naszych „agresorów”, czyli atakować ich, mścić się, odgrywać na nich lub na innych osobach wokół nas. Lecz to nie jest miłość i nie stajemy się przez to podobni do Boga.

2.   Uświadom sobie, że głównym wezwaniem tych tekstów jest całkowite zaufanie Bogu i oddanie Mu swojego życia. Tak naprawdę wszystko, co się dzieje w naszym życiu, czy przyjemnego i pięknego, czy trudnego a nawet krzywdzącego, niszczącego nas – mamy ofiarowywać Bogu. Bo podobnie jak się dzieje w Eucharystii – tylko to, co Bogu ofiarowane, może być przemienione, podobnie jak chleb i wino, ofiarowane Bogu, mogą być przemienione w Ciało i Krew Boga-Człowieka.

3.   Nasza trudność w zaufaniu Bogu jest taka, że zbytnio jesteśmy skoncentrowani na naszym wrażliwym i skupionym na sobie „ja”. Nie jest łatwo zdjąć oczy z siebie samego i przestać bać się o swoje życie, czasem wręcz panicznie, by złożyć je w ręku Boga. Tego Boga, który jest większy od wszystkich, więc cóż może mi się stać? Nawet, gdyby mi zabrano to życie doczesne – cóż może mnie spotkać? Lęk będzie się zmniejszał proporcjonalnie do tego, im większe będzie zaufanie Bogu i złożenie swojego życia w Jego ręku. Nie tylko teoretycznie, lecz w codziennych sytuacjach życia. Wtedy nasze życie będzie stawać się coraz bardziej przejrzyste, będziemy trwać w świetle i doświadczymy tak głębokiej wartości naszego grzesznego życia, że bez lęku będziemy wychodzić ku naszym bliźnim. Nie w postawie jakiejś super-mocy, lecz w postawie miłości i wrażliwości, podatności na zranienia, lecz w całkowitym oddaniu się Temu, od którego pochodzi nasze życie i ku któremu zdążamy w naszej ziemskiej pielgrzymce. Na koniec tej modlitwy możesz złożyć Bogu swój osobisty akt zawierzenia i całkowitego zaufania – na jaki Cię tylko stać w tym momencie. Możesz również wypowiedzieć przed Nim swoje lęki, obawy i opory. On pragnie Ciebie całego i WSZYSTKO, co na dzisiaj Ciebie stanowi. Oddaj Mu to, cokolwiek to jest.