Wprowadzenie do modlitwy na 1 Niedzielę Wielkiego Postu, 14 lutego

Tekst: Łk 4, 1 – 13

Prośba: o łaskę wolności wewnętrznej.

Zatrzymując swoje ciało i myśli, uświadom sobie, że stajesz wobec Boga, który jest OBECNY! Czytając powoli, wyobraź sobie tę scenę. Pozwól, by obraz do Ciebie przemówił, tak jak przemawiają różne wydarzenia z codzienności. Jak wygląda Jezus, który pości? Czy Jego organizm nie będzie osłabiony? Jezus jest na pustyni, a więc miejscu bardzo niesprzyjającym (życiu „bios” – biologicznemu).

Zobacz, że właśnie w takim momencie zbliża się do Jezusa kusiciel. A do Ciebie w jakim momencie przychodzi? Czy wtedy, gdy wszystko układa się dobrze i masz dość odwagi i sił do stawienia czoła przeciwnościom i pokusom? A może również w momencie osłabienia ciała i ducha? Pomyśl o tym przez chwilę.

Jezus poczuł głód. Pomyśl także o swoich głodach. Nie chodzi o te głody żołądka, bo z tych łatwo zdajemy sobie sprawę. Ale o głody naszej psychiki – głód bliskości, troski, ciepła, miłości, uwagi, pochwały, szacunku, poważania, akceptacji, bezpieczeństwa. To wszystko, co nazywamy potrzebami. Być może są takie, które możemy zaspokoić w pełni (jeśli w ogóle ta pełnia jest możliwa na ziemi), inne są czasem albo i często „niedojedzone”, czy wręcz sfrustrowane. Jezus poczuł głód i Ty czujesz głód. Uświadom sobie, czego Ci najbardziej potrzeba? Bo wtedy również może najszybciej przyjść pokusa, by w sposób jak najłatwiejszy, idąc na skróty, tę potrzebę zaspokoić. Czy da się żyć z takim głodem?

Zauważ, że Jezus nie wchodzi w dialog ze złym duchem. Owszem, odzywa się do niego, ale nie zwraca się do niego osobowo. Rozpoczyna swoje wypowiedzi od bezosobowego „napisane jest”. Bo Bóg nie ma nic wspólnego ze złem i nie może wejść w dialog z nim. My, niestety, wchodzi w dialog, w kompromisy, pozwalamy by kusiciel trzymał nas na uwięzi – choćby małych haczyków, małych, cienkich niteczek, często niewidocznych. Jezus walczy z pokusą za pomocą Słowa Bożego. Idąc za tym przykładem, podobnie robili Ojcowie Pustyni u początku chrześcijaństwa. Uczyli się krótkich fragmentów Pisma czy Psalmów i kiedy nachodziły ich pokusy, to stosownie do tematu pokusy powtarzali jak mantrę Słowa Pisma. W ten sposób trwali na modlitwie wierni Chrystusowi. Wtedy doświadczali wolności – nie od pokus, bo te nikogo nie omijają, ale w wolności dziecka, które w obliczu pokusy trzyma rękę Ojca, wypowiadając Jego Słowo. Proś dziś o łaskę wolności serca, o trwanie przy Chrystusie niezależnie od ilości i natężenia pokus, które nie będą Cię omijać.