Wprowadzenie do modlitwy na poniedziałek, 30 października

Tekst: Rz 8,12-17; Łk 13,10-17

Prośba: o Ducha dziecięctwa Bożego

1. Jezus w szabat, dzień Pański, spotyka jedną z nas – córkę Abrahama, córkę Boga i uwalnia ją od słabości. Wystarczyłoby do Tego jego Słowo, spojrzenie, pragnienie. On jednak kładzie na niej ręce. Tak, jak kładł na dzieciach, którym apostołowie nie pozwalali zbliżyć się do Niego, w obawie, że będą Mu przeszkadzać (Mk 10,13-16). Kobieta spotyka się z podobną reakcją ze strony przełożonego synagogi. Ten strofuje ją, tak, jakby jej uzdrowienie miało zakłócić spokój samego Boga. Czy nie zdarza mi się być takim przełożonym wobec siebie lub innych? W jakich sytuacjach myślę sobie: nie będę  zawracać Bogu tym głowy, poczekam aż się samo uspokoi, teraz nie jest dobry moment, bo nie byłem u spowiedzi, moja modlitwa i tak nie ma sensu. A może wydaję sądy o ludziach, grupach społecznych, wyznawcach innych religii, nie uznając ich za godnych zbliżania się do Boga, bycia dziećmi Bożymi?

2. Święty Paweł przekonuje nas, że jesteśmy ukochanymi dziećmi Boga – synami, córkami Bożymi, dziedzicami Boga! To wielkie słowa! To zaszczyt nosić taką godność w sobie. I niesamowita perspektywa królowania z Chrystusem! Wielu z nas miewa jednak dni, kiedy kompletnie w to nie wierzy. A nawet jeśli wierzy, to tego nie czuje, nie doświadcza, albo nie rozumie co to za miłość i co to za Ojciec, który dopuszcza w naszym życiu tyle cierpienia. Dzisiaj jest dobry moment, by stanąć w prawdzie i przyjrzeć się swojemu sercu. Jakie uczucia w nim noszę w stosunku do Boga Ojca? Czy w ogóle mam relację z Bogiem jako Ojcem? Czy wierzę, że On kocha mnie osobiście, bezwarunkowo, darmowo? Może jestem zbyt zraniony przez ziemskiego ojca, aby w pełni powierzyć się Niebiańskiemu? Jeśli mam z tym trudność, będę dziś prosić Ducha Świętego, aby ożywiał we mnie ducha dziecięctwa Bożego, aby zapewniał mojego ducha o tym, że jestem chciany i kochany, że na tę miłość nie muszę zasługiwać. Bóg Ojciec kocha nas nie ze względu na to, co robimy, ale dlatego, że jesteśmy. Duch Święty będzie usuwał lęki, które nie pozwalają nam przyjąć ojcowskiej miłości. To proces, a nie działanie magiczne. Ale to właśnie w Nim możemy wołać: Abba, Ojcze!