Wprowadzenie do modlitwy na 4 Niedzielę Wielkiego Postu, 11 marca

Tekst: Ef 2, 4-10 oraz J 3, 14-21

Prośba: o łaskę zanurzenia w miłosierdziu Boga i naśladowaniu Go.

1.   Bóg jest bogaty w miłosierdzie. Umiłował nas z tego bogactwa właśnie. A umiłował nie kiedy byliśmy „grzeczni”, lecz umarli w grzechu. To jak przypowieść o miłosiernym Samarytaninie – zbójcy zostawiają napadniętego „na wpół umarłego”. To jest nasza sytuacja, nasza ludzka kondycja. Miłosierdzie jest potrzebne tam, gdzie jest grzech, śmierć, więzienie, ciemności. Uświadom to sobie. Popatrz na swoje serce i spróbuj zobaczyć te przestrzenie, które są jak więzienie, w których panują ciemności, są jakby umarłe… z powodu grzechu. I Paweł pisze dalej, że On nas przywrócił razem z Jezusem do życia. Problemy tego świata nie znikają, ale kiedy sobie uświadomię, że Bóg mnie zbawia od grzechu, to na to wszystko mogę spojrzeć innymi oczami. Mogę w pełni zaufać miłości i mogę w pełni realizować swoje powołanie – iść i kochać, iść i działać, czynić dobro.

2.   To wszystko dlatego, że Bóg posłał na świat swego Syna, aby świat zbawił – mówi Jezus. A Paweł dodaje, że „łaską jesteśmy zbawieni” i powtarza to dwa razy. Bo tonący na bagnie nie jest w stanie sam wyciągnąć siebie za włosy. Każdy kolejny ruch zanurza go jeszcze bardziej w błocie. I człowiek „na wpół umarły” sam siebie nie ożywi. Nic Ci nie pomoże, jeśli nie uznasz, że potrzebujesz Zbawiciela i że On Cię zbawia za darmo. Łaską jest Twoje zbawienie. Darem, ofiarowanym Ci w sposób niezasłużony, darmowy. Im szybciej to do Ciebie dotrze, tym lepiej. Stąd Paweł pisze dobitnie, że zbawienie nie jest z uczynków, aby się nikt nie chlubił, aby nie mówił Bogu „zapracowałem sobie, zasłużyłem”. Bo na zbawienie nie można sobie zasłużyć, odpracować czy wymusić. Starszy syn z przypowieści o synu marnotrawnym próbował. Choć był dziedzicem, pracuje w polu i „oto tyle lat ci służę…” – słyszy ojciec w pretensji. Jest synem, a sam siebie uczynił sługą. I co słyszy? Moje dziecko, zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. Weź zbawienie, bo na nie nigdy nie zapracujesz. Jest łaską. A łaska to nic innego jak Bóg, który się Tobie daje. Czy przyjmiesz ten prezent? W nim obecny jest Bóg bogaty w miłosierdzie.

3.   Tenże sam Paweł pisze dziś jeszcze coś ciekawego. Zbawienie jest z łaski i kiedy uwierzysz, kiedy Twoje serce przyjmie dar, wtedy będziesz pełnił dobre uczynki, które Bóg przygotował, byśmy je pełnili. Na zbawienie nie zasługuje się przez uczynki, ale uczynki mamy pełnić. One są owocem przyjętego zbawienia. One płyną z wdzięcznego serca, które rozpoznało łaskę. Jezus mówi dzisiaj, że człowiek zanurzony w grzechu pełni złe uczynki. Taki nie przyjął zbawienia, taki próbuje być samowystarczalny, sam sobie poradzić i – jak w raju – sam sobie sięgnie po owoc dobra i zła (sam sobie będzie decydował, co dobre, a co złe). Zbawienie to uznanie, że Bóg podtrzymuje moje życie i przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie swego Syna, prowadzi mnie do pełnego Życia w Nim. Właśnie – na krzyżu umiera Jego Syn, a nie Ty, bo to nie Ty jesteś zbawicielem świata (a nawet nie swojej rodziny czy siebie samego). Zbawiciel jest tylko jeden, a Ty możesz przyjąć łaskę (lub ją odrzucić). Co te dzisiejsze teksty mówią Ci o Twojej wizji Boga, świata, drugiego człowieka, siebie samego? Czy na wszystko „musisz” sobie zapracować? Na zbawienie także (choć może „wiesz”, że na zbawienie nie da się zapracować)? Czy wierzysz w Boga bogatego w miłosierdzie, czy też bardziej mierzi Cię już to miłosierdzie i czekasz na sprawiedliwe i surowe karanie za grzechy (Twoje także)? Kim jest dla Ciebie Bóg?