Jak się modlić podczas tych rekolekcji?
Jako metodę modlitwy na ten czas chcemy zaproponować sposób nawiązujący do Drugiego i Trzeciego sposobu modlitwy z książeczki Ćwiczeń Duchowych św. Ignacego z Loyoli [ĆD 249-260]. Oprzemy się również na sposobie modlitwy stosowanej przez Ojców Pustyni.
1. Każdego dnia podamy na stronie krótkie słowo – jeden werset z Pisma Świętego, który proponujemy jako główny motyw danego dnia. Zanim zaczniesz się nim modlić zobacz, jak bardzo koresponduje on z Twoją sytuacją życiową. Uświadom sobie, że to zdanie jest zanurzone w Twoim życiu i że Bóg chce się z Tobą w tym Słowie spotkać. To Słowo ma wyrażać pragnienie Boga oraz Twoje pragnienie.
2. Na codzienną modlitwę przeznacz ok. 20 – 30 minut. W tym czasie pozostań z tym jednym tylko zdaniem. Będzie to modlitwa bardzo prosta, a zarazem trudna, z uwagi na ubóstwo treści i wrażeń, jakie jej będą towarzyszyć. Zabraknie bowiem pracy rozumu, pamięci czy wyobraźni. Będzie ona tak uboga jak betlejemska stajenka, w której narodził się nasz Zbawiciel.
3. To Słowo może się również stać dla Ciebie jak akt strzelisty, jak krótkie wezwanie, które możesz przywoływać w różnych momentach dnia.
4. Uświadom sobie, że to krótkie zdanie jest rytmiczne – w Piśmie Świętym jest wiele takich formuł czy zdań, zwłaszcza w Psalmach, które dotyczą konkretnej sytuacji człowieka, pokazują Boga, który spieszy na pomoc.
5. Wchodząc w modlitwę usiądź wygodnie, staraj się mieć wyprostowany kręgosłup (jak kwiat, który wychyla swą łodygę ku słońcu), uspokój swoje serce oraz myśli i zacznij oddychać rytmicznie. Pamiętaj, że to nie jest ćwiczenie na oddech – oddychaj naturalnie i równomiernie, tak jak to czynisz zazwyczaj. Pamiętaj ciągle, że oddech jest znakiem tchnienia życia, które otrzymałeś od Boga.
6. Po chwili, kiedy Twój oddech stanie się spokojny i miarowy, dodaj do niego zaproponowane zdanie z Pisma Świętego. Przy wdechu wypowiedz w myślach pierwszą część zdania, przy wydechu – drugą (lub na odwrót). Chodzi o to, by słowo modlitwy związać z oddechem. Jeśli tych dwóch rzeczy nie uda Ci się połączyć – nie szkodzi. Skoncentruj się wtedy na samym Słowie.
7. Niech ta modlitwa stanie się jak żarliwe wołanie do Boga z jednej strony, ale równocześnie niech będzie spokojna jak dziecko w ramionach ojca.
8. Zaproponowane zdanie możesz uprościć czy skrócić jeśli uznasz, że będzie Ci łatwiej w ten sposób nim się modlić. Tego uproszczenia możesz dokonać przygotowując się do modlitwy.
9. Może się również zdarzyć, że w czasie tej modlitwy słowa same Ci się uproszczą. Nie bój się pójść za tym, pamiętając stale, że najważniejszy w tej modlitwie jest Bóg, z którym się spotykasz i Jego Słowo, które ma moc zmienić Twoje życie.
10. W tej modlitwie ważna jest wierność. Ta modlitwa wyprowadzi Cię na swoistą pustynię, gdzie możesz spotkać się z Bogiem, ale gdzie również doświadczysz pustki, nudy, braku wrażeń (rozum uśpiony, podobnie wyobraźnia czy wola). Taka jest wszak pustynia – piach, palące słońce i nic więcej. Chodzi o to, by trwać przed Bogiem z tym Słowem. Pozwól, by to On przejmował powoli inicjatywę, bo to On przeprowadził przez pustynię naród wybrany – uczyni tak i z Tobą.
Zapraszamy do odprawienia rekolekcji!
Nasz oddech nie uobecnia tchnienia życia, które otrzymaliśmy od Boga. Może natomiast być znakiem tego tchnienia. Jednak znak i uobecnienie to nie to samo.
Znak, który jest jednocześnie uobecnieniem, to sakrament.
Co do punktu 8. trzeba to robić ostrożnie, żeby nie doszło do manipulacji. Dobrym przykładem takiego „manewru”, który jest obecny w tradycji jest modlitwa Jezusowa, która wykorzystuje słowa Bartymeusza spod Jerycha, ale często je nieco modyfikuje.
Pozwolę sobie odpowiedzieć, posługując się moim doświadczeniem takiej modlitwy. Nie obawiałabym się manipulacji, chyba każdy uczestnik rekolekcji potrafi odczytać sens takiej frazy. Wielokrotnie modlę się w taki sposób, posługując się słowami pieśni, zwłaszcza eucharystycznych, czasem je modyfikuję. Moje doświadczenie modlitwy wskazuje, że w ogóle słowa są mniej istotne. Moja natychmiast i spektakularnie wysłuchana modlitwa polegała na powtarzaniu słów pieśni, której tekst jest tak niezręczny, że aż śmieszny.
Co jest „bardziej” istotne? Chyba intencja, żarliwość, zgodność z wolą Boga.
p.s. – Co rozumiemy przez słowo „uobecnia”? Jeśli obecność czegoś/kogoś – rzeczywistą obecność – to dla mnie właśnie oddech jest uobecnieniem Boga. Nie można zaprzeczyć, że jest to tchnienie życia, brak oddechu oznacza śmierć. A życie otrzymaliśmy od Boga, oddech otrzymaliśmy od Boga. Wyjaśnienie uobecnienie = sakrament jest poprawne „podręcznikowo”. Oddech = tchnienie Boga = obecność Boga oddaje rzeczywistość bezpośredniego spotkania z Bogiem.
p.s.p.s. Żeby nie być gołosłowną – pieśń zaczyna się „O Janie Bosko, ojcze nasz, do ciebie wznosim pienie”. Dalej jest w tym stylu. A jednak za wstawiennictwem św. Jana Bosko Bóg uzdrowił mnie natychmiast z ciężkiego ataku choroby. Zdarzyło się to w Turynie, po modlitwie przed relikwiami świętego, ale później też działało.
Prosze o wyjasnienie, jak tego typu modlitwa ma sie do medytacji wschodniej. Zbyt duzo obecnie mowi sie o jodze i o jej mozliwym szkodliwym dzialaniu dla czlowieka. Przyznaje, ze jestem troche zagubiona.
Ale z wielka radoscia i pokojem w sercu przystepuje do tych rekolekcji.
Nasze lęki biorą się z tego, że nie mamy wiedzy, nie czytamy, nie szukamy. Pani zdanie „zbyt dużo obecnie mówi się o jodze” przywołało w mej pamięci uczniów uciekających do Emaus, którzy też nie mieli doświadczenia Jezusa, tylko „słyszeli, jak kobiety mówiły…”. Tych słów proszę nie brać jako wyrzutu. Po prostu bardzo zachęcam do tego, by sięgnąć do lektury i zobaczyć, że w tej modlitwie nie ma żadnego zagrożenia.
Na pewno proponuję zajrzeć do św. Ignacego i książeczki Ćwiczeń Duchowych – do Drugiego i Trzeciego sposobu modlitwy . Są to numery od 249 do 260. Nasz sposób modlitwy jest stamtąd zaczerpnięty i bardzo do niego podobny.
Wspomniałem również w tekście metody, że korzystamy ze sposobu modlitwy Ojców pustyni. To tzw. modlitwa serca albo modlitwa Jezusowa, praktykowana bardziej na chrześcijańskim wschodzie (np. prawosławie), ale na zachodzie również jest znana i bardzo ceniona.
Ta praktyka jest bardzo ładnie opisana w Katechizmie Kościoła Katolickiego od nr 2663 i następne . Szczególnie piękne jest tam stwierdzenie, że imię Jezus zawiera w sobie wszystko. Także piękne są słowa, że „Wezwanie świętego imienia Jezus jest najprostszą drogą nieustannej modlitwy” (KKK 2668). Gdyby więc ktoś na naszych rekolekcjach ze słów Pisma przeszedł tylko do imienia Jezus odmawianego w rytm oddechu, to również będzie cudowna modlitwa (może nawet najlepsza).
pozdrawiam serdecznie i niech Pan błogosławi wszystkim odprawiającym i jednoczącym się z Nim na modlitwie +
Rzeczywiście „odprawialam” dzis rekolekcje po raz pierwszy.Nie wiedzialam czy pisac ale pomyslalam, ze napisze ,ze moze jaks porada.Rzeczywiście były rozproszenia,ale wracałam do słów, dziękuję za te słowa. Jakoś tak nie mogłam modlić się na siedząco, od razu chciałam uklęknąć.Pan Bog Miłosierny z boku na obrazie też „przyciągał” a próbowałam albo miałam modlić się do Boga , który jest. W którymś momencie oddech stał się modlitwą, ale to znów uciekłam do takiego wysiłku, by swe pragnienia, myśli kierować ku Bogu. Pojawiła się też myśl, może „święta”, moze na Modlitwę Jezusową która zawsze była górą lodową.
Cieszę się że nie zrezygnowałam, że dziś to dziś, ważne jeszcze jaka pora, bo dzis to wieczorem,ale też zbierając cały dzień wszystkie myśli, prośby. Dużo by słów.Znów myśl o kierownika.Tyle tego.Modlitwa po ciężkiej rozmowie, więc początkowy może stupor, wyparcie.Później jakiś letarg, a to przecież modlitwa,ale i by ona była odpoczynkiem, a nie takim „wyciskaniem”Pana Boga.
Siła słów wahała się. Ku Tobie Panie, z poddaniem siebie.I z „przepychaniem” własnych pragnień.
Bardzo bym pragnęła głeboko przeżyć ten Adwent i zbliżyć się do Boga.Tak głębiej, chcąc cała sobą pragnąć a tu miałam tylko tak delikatnie, chwilę oddechem.
Pozdrawiam serdecznie.Z Bogiem
Dziekuję bardzo za odpowiedź.
A jak z refleksją pisemną po tej modlitwie?
Można ją robić, ale będzie ona wyglądała trochę inaczej niż np. po medytacji ignacjańskiej, gdyż tutaj trudno mówić o jakichś „owocach”. Można pisać o swoich odczuciach, wrażenia, co się pojawiło, ale bez oceniania – na zasadzie obserwacji i odczucia. Często jedynymi wrażeniami tutaj będzie poczucie „nudy”, swoistej pustyni, bezsilności czy niemocy (bo chciałoby się coś robić, ale co?). Tutaj jedyną pracą jest wierność i trwanie przy Słowie Bożym, a także trwanie w tu i teraz. To jedyna praca, którą moglibyśmy nazwać ewangelicznym „czuwaniem”.
mam 53 lata po 1 tygodniu cwiczen i chce przystopic do rekolekcji
Jaki jest przebieg tej medytacji-proszę o przebieg -przykład..
Przykład jest we wprowadzeniu na I Niedzielę Adwentu: http://e-dr.jezuici.pl/i-niedziela-adwentu-30-listopada/